„Powrót rysia do
północno-zachodniej Polski”

Projekt jest realizowany przez Zachodniopomorskie Towarzystwo Przyrodnicze wspólnie z Instytutem Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk w Białowieży oraz Ośrodkiem Kultury w Mirosławcu

Artykuł

Historia rysicy Cleo

8-cleo-po-odlowie-luty-2021

Cleo przyjechała do nas z Austrii w lutym 2019 roku jako dorosła samica. W tym czasie już od kilku tygodni swoimi dzikimi ścieżkami podążał Rudy, młody samiec, który został wypuszczony na wolność jako pierwszy w projekcie. Rysie w trakcie marcowania spotkały się, o czym dowiedzieliśmy się ku swojemu zaskoczeniu  trzy miesiące później, gdy Cleo urodziła kocięta.

Kiedy zwierzę noszące obrożę długo pozostaje w tym samym miejscu, dłużej niż podczas typowego zjadania upolowanej ofiary, jest to dla nas sygnał alarmowy. Zwykle oznacza to kłopoty, chorobę, wypadek, śmierć zwierzęcia. Szukając miejsca z którego spłynęły dane telemetryczne od Cleo, podchodziliśmy do kępy gęstych chaszczy na polu kukurydzy z wielkim niepokojem. Jakaż była radość Marcina, gdy pod cienistym konarem usłyszał najpierw ostrzegawcze mruczenie rysicy, a potem zobaczył puchatą małą kulkę. Marcin zrobił szybkie zdjęcie i wycofał się natychmiast, żeby nie niepokoić rysiowej mamy.

Wszyscy świętowaliśmy urodziny pierwszego dzikiego rysia na Pomorzu Zachodnim i długo jeszcze zdawało się nam, że mówimy o jednym kociaku. Badanie genetyczne włosów zebrane z opuszczonego legowiska wykazało, że Cleo ma syna. Taka wersja obowiązywała przez kilka letnich miesięcy, aż do czasu kiedy to dostaliśmy informację od leśników o obserwacji 4 (!!!) rysi przy upolowanej sarnie. Była to tylko relacja, podeszliśmy do niej z głębokim niedowierzaniem.  Ale w kwietniu kolejnego roku otrzymaliśmy zdjęcie, na którym widać rysicę z dwoma małymi rysiami bez obroży telemetrycznych i jeszcze jednym dorosłym rysiem z obrożą. Po analizie danych telemetrycznych ustaliliśmy, że fotografia przedstawia Cleo, oczywiście w obroży telemetrycznej, drugim rysiem z obrożą jest Simba, dorosły syn Cleo, którego urodziła jeszcze w Austrii w niewoli, a którego również sprowadziliśmy do projektu i wypuściliśmy na wolność. Simba przyjechał do nas pod koniec marca 2019 r.  a na wolność został wypuszczony w kwietniu. Pozostałe dwa młode rysie na zdjęciu to kocięta, dzieci Cleo, którymi opiekowała się już blisko rok od urodzenia.

Dziś już nie dowiemy się czy cztery rysie zaobserwowane w Nadleśnictwie Dobrzany to Cleo z trójką własnych dzieci, czy rysicy towarzyszyła dwójka kociąt i dorosły syn Simba. Przekonaliśmy się jedynie, że obserwator był wiarygodny.

Już w maju 2020 r. kocięta opuściły matkę i rozpoczęły samodzielne życie. Ponieważ nie noszą obroży telemetrycznych ich obserwacja jest praktycznie niemożliwa. Tylko przypadkowe spotkania, o których dostajemy informacje, pozwalają kreślić ich losy. Latem 2020 r. jeden z młodych (zidentyfikowany na podstawie unikalnego wzoru cętek na futrze) widywany był w okolicy Drawska Pomorskiego, a już zimą 2020/2021 przebywał w Nadleśnictwie Zamrzenica w województwie kujawsko-pomorskim. Kolejny kociak Cleo, właściwie nie kociak tylko dorosły ryś, widziany był w Nadleśnictwie Drawno i jego również zidentyfikowaliśmy, dzięki specyficznemu umaszczeniu na przesłanej przez obserwatorów fotografii.

W marcu 2020 r. udało nam  się wymienić obrożę Cleo. Dzięki nowej obroży uzyskaliśmy możliwość śledzenia kolejnego etapu życia rysicy na wolności.

W maju 2020 r. Cleo ponownie została matką. Jej rewir obejmował południowo-zachodnią część poligonu drawskiego oraz obszar między Ińskiem, Reczem i Dobrzanami.

Poród odbył się nad Iną, ale nie podejmowaliśmy prób policzenia młodych, żeby nie niepokoić rysicy z młodymi. Cleo przez całe lato zajmowała się wychowywaniem młodych, polowała w okolicy na sarny, ale prawie nikt z okolicznych mieszkańców nie widywał jej i nie wiedział o jej obecności. Do czasu aż przyszła sroga zima.

Najpierw spadł mokry śnieg utrudniający polowanie, potem przyszły mrozy. 13 stycznia Cleo upolowała sarnę.  Na otwartym polu przy miedzy Cleo z jednym towarzyszącym jej kociakiem była obserwowana i fotografowana przez Maćka. Analiza tropów wykazała, że rodzina składa się tylko z tych dwóch rysi, matki i dziecka. Kociak uciekł od razu. Cleo próbowała bronić zdobyczy. Rysie były jednak najedzone, bo z upolowanej sarny niewiele zostało.

Trzy dni później zaczęły ze wsi Rybaki dochodzić niepokojące informacje. Początkowo dwa rysie, a wkrótce potem już tylko jeden, zaczęły być widywane we wsi. Rybaki to wieś rozproszona, a zabudowania, koło których przebywały rysie są otoczone gęstymi zaroślami. Cleo, co potwierdziły dane telemetryczne zaczęła szukać łatwego źródła pokarmu bliżej ludzi. Zabiła kota i kilka kur, zaatakowała psa, któremu na szczęście nic się nie stało. W tym czasie byliśmy już w stałym kontakcie telefonicznym z panią mieszkającą w Rybakach. Pomimo tego, że straciła swojego ulubionego kota, bardzo wyrozumiale podeszła do sytuacji z rysiami.  Cleo odwiedzała młyn co kilka dni, poruszając się po obszarze kilku tysięcy hektarów pomiędzy Reczem i Rybakami w dolinie Iny.  

Aby odciągnąć rysie od zabudowań, przepłaszaliśmy zwierzęta ze wsi i  wykładaliśmy jedzenie w lesie. Niestety bez wyraźnego efektu, Cleo nie chciała jeść wykładanego przez nas mięsa i wracała do młyna.  Na tydzień udało się nam odgonić rysicę z Rybak, ale wtedy kotka zaczęła odwiedzać obrzeża Recza, potem znów wróciła do młyna w Rybakach. Była tropiona na śniegu wzdłuż doliny Iny i wtedy uzyskaliśmy pewność, że jest sama. Nie wiemy co stało się z jej dzieckiem, od tamtej pory młody ryś nie był widziany.

Od czasu pojawienia się Cleo w Rybakach cały czas zastanawialiśmy się nad interwencyjnym odłowieniem rysicy, ale pozostawienie młodego rysia bez matki oznaczało skazanie go na śmierć. Przełom stycznia i lutego  to zbyt wczesna pora na samodzielność, młody opuszcza matkę zdecydowanie później. Gdy okazało się, że Cleo jest sama i nadal wraca do młyna, decyzja o odłowieniu zapadła natychmiast.

Cleo została odłowiona 1 lutego. Od razu obejrzał ją weterynarz i wyjaśniło się jej nietypowe zachowanie. Cleo była w bardzo złej kondycji, została zainfekowana świerzbowcem, choroba była w zaawansowanym stadium prowadzącym do rychłej śmierci. Decyzja o odłowie została podjęta w ostatnim momencie. Prawdopodobnie kilka dni później zwierzę byłoby już martwe. Dodatkowo okazało się, że rysica nie ma większości zębów, co powodowało kłopoty w skutecznym polowaniu i kłopoty z jedzeniem wykładanego mięsa, które szybko zamarzało i dla bezzębnego zwierzęcia stawało się niedostępne. Utrata zębów, prawdopodobnie w kolizji drogowej, była pierwotną przyczyną choroby. Kłopoty z polowaniem na sarny i osłabienie, prowadzenie polowania na małe ofiary, lisy i koty, spowodowało zarażenie świerzbem. Duży, niespotykany od lat mróz i utrata sił z powodu choroby, sprowokowała Cleo do polowania na małe ofiary w pobliżu człowieka, ponieważ kotka nie była w stanie inaczej zdobyć niczego do jedzenia dla siebie i swojego dziecka. Takie zachowanie rysicy to była kompletna desperacja tuż przed zbliżającą się śmiercią. Każde zwierzę w podobnym stanie, czy to zupełnie dzikie, czy urodzone w niewoli, może zachować się podobnie. Każde zwierzę, także człowiek, w obronie swojego życia i swojego potomstwa, gdy już nie ma wyboru i gdy śmierć zagląda w oczy, jest w stanie zrobić wszystko, podjąć każde desperackie kroki.

Cleo została przewieziona do ośrodka rehabilitacji, a dzięki zastosowanemu  leczeniu jej stan uległ znacznej poprawie. Rysica dochodzi do siebie, jest karmiona wyłącznie mielonym mięsem.

Niestety resztę życia będzie musiała spędzić w niewoli, ponieważ sama nie będzie już w stanie skutecznie polować.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł